środa, 21 października 2015

siusiu papa

W sumie to już stara sprawa i przeszła u nas bez większego echa.... 

A mówili "nie teraz bo i tak znowu zacznie sikać", "poczekaj, nie wszystko na raz" a ja wiedziałam, albo teraz, albo nigdy. Byłam w 9 miesiącu ciąży, na dworze zaczęły się upały, wiedziałam, że jeśli nie skorzystam z przychylności pogody, to potem mimo najszczerszych chęci nie dam rady z małym dzieckiem.
Właśnie, małe dziecko! Jak to, mam kupować dwa rozmiary pieluch? 1 i 5? O nie!!!
01.06.2015, równo miesiąc przed ukończeniem drugiego roku życia, podjęłam drastyczną (wydawało mi się) decyzję, o odpieluchowaniu Kostka. Z samego rana odbyliśmy poważną rozmowę na ten temat, opowiedziałam mu o tym, że pieluszki się skończyły i teraz  będzie chodził tylko w majteczkach. Wcześniej już zdarzało się, że puszczałam go po domu bez pieluszki. 
Postawiłam na środku pokoju nocnik i co kilkanaście minut pytałam o siusiu. Oczywiście na początku nic nie mówił, tylko sikał po nogach i mówił ojojoj, wtedy próbowałam szybko go posadzić, żeby cokolwiek wpadło do środka. Pierwsze złapane kropelki nagrodziłam brawami i razem wylaliśmy je do toalety robiąc siusiu papa. Z czasem nauczyłam się obserwować jego zachowanie i zauważałam sama, kiedy coś mu się chce, niestety nie chciał siadać, więc za zakładnika wzięłam jego ukochaną Peppę i jak tylko usiadł to mu włączałam bajkę :) pytałam chcesz bajeczkę? To usiądź na nocniczku. Pomyślała sobie, że w życiu też zawsze jest coś za coś. Chcesz coś kupić, to musisz zarobić....
Na spacer też wyszliśmy bez pieluszki, na drzemkę tylko podłożyłam podkład. A na noc założyłam zakładałam, kiedy już spał, ale tylko kilka razy, bo zawsze była sucha, wiec po kilku dniach przestałam. 
W sumie zajęło nam to tydzień. Co prawda mamy farta, bo kupka zawsze była z samego rana, ale z czasem zaczął wołać co chce. Moja zasada była prosta i drastyczna, nie ma pieluszki i koniec. Nie rozdrabniałam się, że zakładamy na spacer albo do auta, albo na noc. Nie ma i koniec! Oczywiście zdarzyło się kilka wpadek i nadal się zdarzają, ale bardzo sporadycznie. Tak więc moja metoda, żadną szczególną metodą nie jest, nie używałam książeczek, ani filmów edukacyjnych, a poszło gładko. Wydaje mi się też, że kostek miał po prostu duże predyspozycje do funkcjonowania bez pieluchy, jeśli można to tak nazwać. 
Na początku, na spacerze potrafił trzymać dopóki nie wróciliśmy do domu, wtedy biegł od razu na nocnik, ale z czasem się przełamał i teraz sika wszędzie. 
Pamiętam, jak kiedyś na spacerze zagadaliśmy się z mężem i z naszej winy zsikał się w majteczki, pomimo szybkiej zmiany i zapewnień, że nic się nie stało był bardzo zmieszany i zażądał powrotu do domu, bardzo się wstydził, nie chciał o tym rozmawiać.
Uwierzyłam w niego i w to, że poradzi sobie z tym bez większego problemu i on  mnie nie zawiódł, moja intuicja też. Teraz pieluszki przynosi tylko dla Gucia :) 

sobota, 17 października 2015

Guciu, mo blat...

Wstał po cichutku ściskając pod pachą swojego Elmo. Podszedł do taty i powiedział:
- tato odź, ćsiii, Guciu pi.
Wyszli i zamknęli za sobą drzwi.
Sobota 06.30, ale i tak Go kochamy.
Słyszę jak robi siusiu, prosi o patki z mlekiem i biegnie z pilotem:
- tata Peppę.
Kiedy widzi nas w drzwiach mówi z uśmiechem na twarzy:
- o tata Guciu nie pi. Ceść Guciu,
Całuje i przytula. Podchodzi do leżącego w leżaczku i podaje ukochany smoczek z pieskiem.
Kiedy wychodzę do kuchni i proszę, żeby się nim zaopiekował siada przy nim i podaje zabawki. Kiedy słyszy jego cichutki jęk, mówi:
- mama to Guciu idź.
Jedziemy do kina, po filmie ciągnie mnie do sklepu z zabawkami, wybiera auto dla siebie, idzie do kasy, po drodze widzi figurki z bajki "Pszczółka Maja". Znajduje Gucia i z nieopisaną radością mówi:
- mamo to Gucio. Dla Gucia? Plosę!
Jak mam odmówić?
Ściska w dłoni małego Gucia i z dumą wraca do domu ciągle powtarzając:
- to Gucia mamo.
Wbiega i podaje mu zabawkę.Guciu patrzy na niego ze zdziwieniem, zawsze tak patrzy, nie rozumie do końca, co to za mały ludź, który często krzyczy, płacze, kładzie się na nim i podaje mu zabawki. Uśmiecha się szeroko, zawsze jest w niego wpatrzony, podąża za nim tymi małymi ślepkami i próbuje ściągnąć go wzrokiem, cieszy się kiedy tylko mu się to uda. Podgryza nową zabawkę.
- Mamo Guciu cieszy.
Kiedy zmieniam małemu pieluszkę przynosi nową i przygląda się mu, zawsze wskazując na jego pępek.
- Mamo to pepe Gucia.
Robi mu prutki w brzucho i cieszy się, że Guciu się cieszy.
Mówię, że jedziemy do cioci.
- Mamo Guciu tes.
Wsiadamy do auta.
- Mamo Guciu tam.
Witamy się z ciocią.
- Ciocia to Guciu, mo blat.
Przynosi mu Sophie.
- Plose Guciu.
Gucio zaczyna troszkę marudzić.
- Mamo Guciu cyca.
Usypiam go w sypialni. Kostek wchodzi i mówi:
- doblanoc Guciu, śpij,
gasi lampkę, bierze brudną pieluszkę, zamyka drzwi i słyszę jak wyrzuca ją do śmieci.
Kiedy wychodzę z sypialni pyta:
- Guciu pi?
- Tak.
- O. Ta.
- Mamo ja pać - Guciem....
- Mamo ja tocham Elmo, bajdzo, i Gucia tes, bajdzo...

Dobranoc :)


środa, 14 października 2015

Chustowy

 

Chusta KangooWrap była jednym z pierwszych zakupów nowej wyprawki dla Gucia. Zakup dość ryzykowny, bo Kostek nie przepadał, zresztą Kostek był i jest ogólnie trudnym dzieckiem, więc nie ma co kierować się jego upodobaniami. 
Postanowiłam, że nowego zachustam czym prędzej i może się uda. KangooWrap jest elastyczna, stworzona dla maluszków od pierwszych dni życia. Proste wiązanie na kieszonkę może ogarnąć dosłownie każdy!!!
Jak wiecie mój drugi syn okazał się bezproblemowy i zasypiał wszędzie bez problemu, ale nie ukrywam, że chusta wiele razy uratowała nam mile spędzony czas, spacer, wycieczkę, zakupy.....bo jednak każde niemowlę ma czasem dość wózka, fotelika, czy leżaczka. Każde dziecko, nawet te najgrzeczniejsze czasami po prostu potrzebuje się też przytulić :)
Nie jestem chusto-maniaczką, wkładałam zarówno Kostka, jak i Gucia również do nosidełka BabyBjorn, o zgrozo nieergonomicznego!!! oczywiście sporadycznie i tylko na chwilę, ale zdarzyło mi się. Szczerze powiem tylko tyle, że chusta jest po prostu wygodniejsza, jedyną zaletą nosidełka jest w mojej opinii to, że rzeczywiście szybciej się je "montuje" ;) 
Także, kiedy jesteś na spacerze z dwulatkiem i niemowlakiem, wracacie wykończeni ze spaceru i macie dosłownie kilkadziesiąt metrów do domu, a jeden wrzeszczy wniebogłosy, to nosidełko po prostu jest szybsze - tyle.....
Chusta KangooWrap jest zawsze z nami, bo po złożeniu i zawinięciu w kieszonkę mieści się niemal do każdej mojej torebki. Na weekendowe wyjazdy do rodziny nie bierzemy już wózka, który pomimo najmniejszych rozmiarów jednak zabiera miejsce. Poza tym moja ręka dzięki chuście zawsze pozostaje wolna dla Kostka :)
złożona chusta jest niewielkich rozmiarów
pierwsze chustowanie, Gucio, ok. 2 tyg.




również tata lubi chustonoszenie




środa, 7 października 2015

ja nie chcę do przedszkola



Może nie tyle do przedszkola, co do żłobka....
Podobnie, jak rok temu borykamy się z rozstaniem, jak wiecie od kwietnia Kostek nie uczęszczał do żłobka, tylko był ze mną w domu. Od września ponownie rozpoczęła się jego przygoda i jeśli wydawało mi się, że tym razem pójdzie łatwiej, to gruuuubo się myliłam.
Pomimo rozmów, długiej adaptacji i całej sympatii nowych Pań opiekunek, dla Kostka żłobek mieni się niczym Hellls Kitchen. Broni się przed nim rekami i nogami, próbuje brać nas krzykiem, wrzaskiem a nawet na litość.....
Przez kilka dni budził się o 4 rano i jęczał, że on nie chce do dzieci....
wieczorami odstawiał cyrki, nie chciał się kąpać, nie chciał iść spać, wrzeszczał i płakał....
Obiecywał, że będzie grzeczny, jakby to była dla niego kara, przytulał się, prosił ;(
Aż nagle wczoraj.....sama nie wiem, czy po prostu nastał ten moment, kiedy zaadoptował się z nowym otoczeniem, czy może pomogła mu w tym Pani Stephanie Blake książką "Ja nie chcę do przedszkola". Mimo, że za pierwszym razem, kiedy ją czytałam wydawała mi się absurdalna, bo z każdej strony biło nagminne ...ja nie chcę do przedszkola, to na ostatniej stronie zdanie to nabiera nowego, zupełnie innego znaczenia i sensu. Może to właśnie dzięki odwadze króliczka, mój Kostek postanowił czerpać radość z pobytu w żłobku? Kiedy wczoraj go odbierałam wybiegł uśmiechnięty i szczęśliwy i pierwszy raz powiedział, że jutro też chce iść do dzieci, a dzisiaj rano wyszedł bez wrzasku i krzyku....


Czytaliśmy mu książkę po kilka razy, pomagając postawić się w roli króliczka, odbierał ją bardzo emocjonalnie, robił podkówkę, kiedy tata żegnał króliczka. Nigdy wcześniej nie korzystałam z  książek, jak z pomocy....być może popełniłam błąd i z książkami życie byłoby łatwiejsze?