piątek, 25 lipca 2014

kosiarka-fryzjerka-mama


no wpadło mi dziecko pod kosiarkę, jak już się wcześniej zauważyć dało :)
długie włoski piękne były i długo nie mogłam się przyzwyczaić, pytałam ze łzami w oczach gdzie jest moje dziecko? co z nim zrobiliście? taki obcy, nie mój się wydawał....
ale jaki nie mój, przecież to te moje wielkie oczy, wielki uśmiech, cały mój!!!!!
w upalne dni ciągle miał pod czapeczką mokre włosy, budził się po drzemce mokry, włosy odrosną, a teraz przynajmniej mu chłodniej.

kosiarka - fryzjerka, to ja mama, sama w swojej osobie wzięłam i maszynką go obcięłam, mąż mi pomagał.
w łazience odkręciłam wodę w wannie i zrobił się tak głośny szum, że kostek nawet nie usłyszał maszynki, tata go zagadywał, podziwiali mój koszyk z lakierami do paznokci, a ja siup, siup ze wszystkich stron, oczywiście po pewnym czasie lakiery się znudziły i mały zaczął odpychać moją rękę, jak natrętną muchę, ale obyło się bez płaczu i krzyku. oczywiście nie jest to idealna fryzura godna fryzjerskiej ręki, ale i tak jestem z siebie dumna :)



  iwulka

29/52


  iwulka

28/52

   iwulka

poniedziałek, 21 lipca 2014

opowieści z piaskownicy: biedny bartuś

ekskluzywna dzielnica, osiedle zamknięte, ustronny plac zabaw dla maluchów z sąsiedztwa, piękne zabawki, ładna pogoda, doborowe towarzystwo. 
przez długi czas tylko my korzystamy z tych uroków. w pewnym momencie pojawia się mam z dwójką dzieci i psem. bokser Polio obwąchuje trawkę za potrzebą. dzieci proszą mamę o pozwolenie na zabawę. mama lekko poirytowana upomina, że to miało być szybkie wyjście z psem. dziewczynka ok. 7 lat i niespełna 2 letni  chłopiec naciskają. mama z fochem zabiera pieska do domu, a dzieciom pozwala zostać pod blokiem. upominając dziewczynkę, aby pilnowała brata i chłopca szorstkim tonem, aby był grzeczny i słuchał siostry. dziewczynka odpowiedzialnie wczuwa się w rolę matki zastępczej. dyryguje bartusiem jak popychadełkiem. 
bartuś nie wolno.
bartuś nie wchodź. 
bartuś zostaw.
najlepiej jakby bartuś stał w jednym miejscu, patrzył w jeden punkt, nie ruszał się, nie oddychał i broń boże nie ugniatał trawy stopkami. 
bartuś w sandałkach i dwóch różnych, różowych skarpetkach, jedna w motylki, druga krótsza w kwiatki, żółte spodenki z falbanką i pomarańczową bluzeczkę z hello kitty. tylko spineczek i torebeczki mu brakowało....
bartuś nie wszedł do piaskownicy, ani na zjeżdżalnię, siostra zabroniła mu nawet patrzeć, jak kostek się bawi, kładzie na trawie, rzuca piachem i skacze na trampolinie....
bartuś nie protestował. wykonywał polecenia opiekunki bez protestu. wyglądał jakby był przyzwyczajony, jakby to był naturalny stan rzeczy. 
takie życie. 
o ile mogę zrozumieć zachowanie starszej siostry, bo przecież jest tylko dzieckiem, który wczuł się zbyt dosłownie w swoją rolę, to ubieranie małego chłopca w całości w rzeczy po starszej siostrze to chyba przesada...:/
nie chodzi tu o to, że sytuacja materialna zmusiła ich do tego, bo tak nie wyglądało, raczej odniosłam wrażenie, że bartuś jest trochę ignorowany. oczywiście rozumiem fakt noszenia ubrań po rodzeństwie, sama miałam wiele ubrań po rodzinie i Kostek również takie ma i nosi, to jest normalne i naturalne, ale przydałoby się trochę wyobraźni, gdy dzieci są różnej płci i na boga aż taka oszczędność, że dwie różne, dziewczęce skarpetki? 
ok. może to tylko po domu, ale wiecie jak to wyglądało? ten chłopiec był taki smutny, że nic nie może, a do tego jeszcze ta hello kitty na jego brzuszku :-( miałam ochotę go przytulić....  


czwartek, 17 lipca 2014

kost w butach

dawno, dawno temu za górami, za lasami, żył sobie kostek mały...

ponieważ zaczął on stawiać pierwsze kroki, następstwem tego czynu stała się potrzeba zakupienia  pierwszych poważnych butów.
nie takich do wózka i pełniacych wyłącznie funkcję ochronno-ozdobną, ale takich co to stopę wspomagać będą podczas pierwszych pieszych spacerów.
tak szukałam, wybierałam, oglądałam, przymierzałam, nad emelkami między innymi się zastanawiałam, ale te Gucie po głowie mi ciągle skakały. ujęły mnie tym swoim dziwacznym, trochę kosmicznym, oryginalnym wyglądem.
śmieszne takie.
oczywiście przede wszystkim poczytałam o pierwszych bucikach i zasięgnęłam języka, wyszło, że to całkiem dobre buciki do nauki.
się okaże....
ponieważ jest lato, chcę, aby kostek jak najwięcej poruszał się na bosych stopach. puszczam go tak, jak najczęściej, w domu, w piaskownicy i na placu zabaw zazwyczaj tak właśnie się porusza, ale kiedy pogoda się zepsuje, albo gdzieś dalej do ludzi trzeba będzie wyjść, no to buty muszą być.

p.s. o tym, że dzieci angeliny jolie i brada pitta takie noszą już nie wspomnę ;-)

wtorek, 15 lipca 2014

a to świnia

tak jak poprzednio sowa uchuu, tak teraz podarowana Pepa, piggy, świnka, kolejna zabawka z Ikea, która zdobyła serce Kostka, miłość od pierwszego wejrzenia ;)


sobota, 12 lipca 2014

zaiste perfekcyjna stylóweczka milordzie

 
taka oto stylóweczka zupełnie przypadkiem nam wyszła, 
spodnie upolowane na wyprzedaży za 15 zł., chyba nawet dziewczęce ;) ale sama bym takie chciała.

piątek, 11 lipca 2014

opowieści z piaskownicy: babcie

często w piaskownicy spotykam babcie, moje obserwacje i spostrzeżenia pozwoliły mi podzielić je na dwie grupy. 

pierwsza grupa to babcie, babusie, kochane, spełnione kobiety, które czerpią radość i satysfakcję z opieki nad swoimi wnuczętami, uśmiechnięte, pogodne, próbujące dogodzić swoim pociechom na każdym kroku. aż nad opiekuńcze, krok w krok za dzieciakiem, wiecznie z bananem, albo chrupkami w dłoni pędzą za rozbieganym towarzystwem prosząc o kolejny malutki kęsik, już ostatni. babcie, które nie krzyczą, tylko proszą jakieś zyliard razy i grożą godzinami, że już idą domu! babcie, które po całym tygodniu z wnukiem zapraszają go z rodziną na niedzielny obiad i siedzą z nim przy jednym stole jak co dzień i malują po obiedzie te same obrazki kolorowymi kredkami i układają  kolejny zamek z klocków i czytają po raz enty tę samą książeczkę o króliczku i przyjaciołach. takie babcie......

druga grupa to babcie, babki, baby, kobiety, które za karę muszą siedzieć z tym bachorstwem, wiecznie złe, obrażone, ze skwaszoną miną, wrzeszczą i krzyczą na te zahukane dzieci ciągnąc za rączkę do domu, wyrwane w środku najlepszej zabawy  :(  dzieci przed nimi próbują uciekać, wyrywać się, odpowiadają krzykiem na krzyk, uderzeniem na klapsa, płaczem na bezradność...... te babcie wolałyby robić cokolwiek innego, niż siedzieć z tym dzieckiem na tym placu zabaw. drażni je wszystko, zabawa, bieganie, śmiech dzieci. to babcie, przed którymi chce się uciec na koniec świata, babcie z którymi nie chce się spędzać nawet chwili, babcie, które nie mają kochających je wnuków.....to samotne, zgorzkniałe kobiety.

babcia babci nierówna i babcia babci wilkiem, bo czego nie zaobserwowałam to usłyszałam od babci ;)

te babcie - babunie już bardzo dobrze znają mojego Kotkiego, omal nie schodzą z tego świata na zawał serca, kiedy widzą co on wyprawia, jak włazi na te różne sprzęty, jak się przemieszcza (nie chodząc jeszcze), a szczególnie chyba denerwuje je fakt, że ja sobie siedzę i śmieję się z nich cichutko, jak one " O Boże! Kostuś uważaj" "O Boże! daj rączkę" " Ojojoj nie wchodź tam bo spadniesz!" - hihihihihihi


środa, 9 lipca 2014

a on jeden

wśród naszych przyjaciół, znajomych i rodziny, zdecydowana większość dzieci zbliżonych wiekiem do kostkowego to młodsze dziewczynki, Kostek uwielbia wszystkie obcałowywać. 

~ brunetki, blondynki, ja wszystkie was dziewczynki, całować chcę ....~ ;)

wraz z rodzicami dziewczynek śmiejemy się, że Kostek będzie miał w kim wybierać, a jedna piękniejsza od drugiej, rodzice posagi zbierają, coby nasz najpiękniejszy to ich córę wybrał, z jedną Kostek spał już w jednym łóżeczku, z drugą spędził pierwsze w życiu walentynki, a jest nawet taka, co się jeszcze nie narodziła a już jego :) takie tam żarciki, ale rywalizacja trwa ;)

nasz łamacz serc - Kotki ♥

z pozdrowieniami dla Kalci, Marcelki, Zuzi, Hani, Michasi i Polci


iwulka

27/52

turniej piłki ręcznej plażowej Płock przespany :/


iwulka

wtorek, 8 lipca 2014

żłobek, czy niania?

w piaskownicy spotykam najczęściej dzieci, które przychodzą ze swoimi mamami, często babciami i czasem opiekunkami, akurat tych ostatnich jest u mnie najmniej. sama od zawsze miałam dość sceptyczne podejście do opiekunek, nie czułabym się komfortowo, gdyby moje dziecko cały dzień przebywało z obcą kobietą, dodatkowo, krępowałby mnie fakt, że ów kobieta krząta się po moim mieszkaniu, co za tym idzie, musiałabym mieć ciągle posprzątane, poukładane, pomyte, ugotowane....:/
instytucja babci niestety w naszej sytuacji jest poza zasięgiem, cała nasza rodzina mieszka 100 km dalej :(


co nam pozostaje?

poniedziałek, 7 lipca 2014

no jak?

no i jak go przestawić, żeby tylko raz w dzień spał?
bo kiedy idzie dwa razy to siedzi z nami do 22 i o 6 wstaje....
no jak go przestawić, kiedy on niby tylko przytulić się chce...
patrzysz a on dwie godziny po przebudzeniu już gotowy do lululania...
no jak go przestawić, kiedy on wspinając się po nogach matki mieszającej łyżką zupę, dwa razy upomniany odwraca się i odchodzi....
patrzysz a on sam na kanapie ze swoimi drewnianymi zwierzakami śpi....
no jak?


iwulka

wtorek, 1 lipca 2014

dwanaście, a raczej jeden

symbolicznie pierwsza świeczka została zdmuchnięta, nawet nie wiedziałam, że będziesz potrafił zdmuchnąć świeczkę, a tu proszę - niespodzianka, codziennie mnie zadziwiasz :)

  • samodzielnie wstaje, bez żadnych podparć
  •  robi samodzielnie kilka kroczków
  • ma 10 zębów
  • coraz więcej mówi i rozumie, aż trudno wymienić
  • pięknie samodzielnie się bawi
  • czasami je sztućcami
  • pije tylko z bidonu i kubeczka, butelka baj baj
  • mierzy 80 cm i waży 11 kg.  

26/52

  iwulka