wtorek, 28 października 2014
niedziela, 26 października 2014
To nie jest kraj dla małych ludzi
Tytuł posta, to cytat z „Matki Feministki” Agnieszki
Graff, mam chyba wszystkie jej książki, bo kobieta bardzo pomogła mi w pisaniu
pracy magisterskiej, ale nie o tym. Już jakiś czas temu poddałam się lekturze
tej pozycji. Musiałam trochę to wszystko przetrawić, bo moja wielka feministka
Agnieszka, jako matka z feminizmem zaczęła mieć na pieńku. Czy Matka może
pozostać feministką? Okazuje się, że w Polsce może to być trudne a nawet
nierealne.
Polska to dziwny kraj, pełen sprzeczności, abstrakcji, zaprzeczający
często sam sobie i swojej polityce. No bo kraj, w którym społeczeństwo traktuje
status matki jako wyjątkowy i szczególny, deklaruje szacunek dla instytucji
rodziny i macierzyństwa, „walczy” o zwiększenie przyrostu naturalnego,
a jednocześnie zachęca do indywidualistycznego podejścia do jednostki, jako do
odrębnego samodzielnego, samowystarczalnego bytu odpowiedzialnego tylko za siebie.
„Te byty mają zarabiać kasę, płacić podatki, odkładać a emerytury, oczywiście
każdy na swoją. Im bardziej odrębnie i autonomicznie tym lepiej.” W efekcie
matki czują wewnętrzne rozdarcie, poczucie winy, bezradność wobec stawianych im
sprzecznych wymagań i oczekiwań społeczeństwa. Czują, że powinny być opiekuńcze,
poświęcić się dziecku, karmić je jak najdłużej piersią, jednocześnie pracując na pełen etat,
rozwijać się i mieć swoje pasje. Powinny być jednocześnie samowystarczalne i
niezależne. Dobrze, że mężowie coraz częściej zaczynają dostrzegać ogrom pracy
związanej z utrzymaniem domu w względnej czystości, przy jednoczesnym gotowaniu
i opiekowaniu się dzieckiem. Zaczynają Nam pomagać i co za tym idzie doceniać.
Według przeprowadzonych badań, mamy najgorszy w europie
system świadczeń socjalnych dla rodziców. Pracodawcy nagminnie i powszechnie,
mimo, że prawo tego zabrania – zwalniają z pracy kobiety wracające z urlopów
macierzyńskich i wychowawczych, chociaż udowodniono, że matki pracują wydajniej
i intensywniej niż kobiety bezdzietne.
Polska superwomem, pragnie po porodzie jak najszybciej wracić do
pracy , by nie narazić pracodawcy na straty, a potem skutecznie łączy obie
role. Pomimo permanentnego braku miejsc w przedszkolach, o żłobkach nie
wspominając. Pomimo, braku pomocy ze strony babć, które w wyniku wydłużenia
wieku emerytalnego siedzą teraz w pracy i ciułają na własną, godną emeryturę. To
wszystkie problemy z którymi borykają się matki nie znajdują żadnego
odzwierciedlenia w debacie publicznej i politycznej.
Przedmiotowe i infantylne traktowanie kobiet z dziećmi przez
lekarzy i skandaliczne warunki w szpitalach, każą nam inwestować w prywatne
ubezpieczenia, one wraz z prywatnym żłobkiem, czy przedszkolem pochłaniają
często połowę pensji pracującej mamy.
„Bezwstydna pogarda dla matek, wpisana w krajobraz polskich
miast, czyli całkowity brak wózkowej infrastruktury.” To codzienne
doświadczenia polskiej matki, która pokonuje z dzieckiem i wózkiem
na plecach niezliczone schody, lub próbuje załatwić jakąś sprawę w Urzędzie.
Pierwszeństwo dla kobiet z dziećmi w kolejkach to marzenie.
Czasem zakupy w osiedlowym sklepie graniczą z moimi
umiejętnościami i ocierają się o granice śmieszności. Np. takie oto połączenie:
Pytam się ochroniarza, jak mam wejść z wózkiem? a on, że
dziecko musi schylić głowę. No jasne, najpierw musi schylić głowę, potem ja muszę
cały wózek pochylić do tyłu, bo budka się nie zmieści, jednocześnie przechodząc
przez kołowrotek, lub za wózkiem na kolanach….ekwilibrystyka! a co ja? Z cyrku
jestem?
No i moja ulubiona historiaJ: stoję w sklepie w
kolejce do kasy, młody już zniecierpliwiony zaczyna marudzić i popiskiwać, ja
zerkam a zakupy i myślę, czy o czymś nie zapomniałam, młody zaczyna piszczeć,
ja jestem przyzwyczajona, więc nie zwracam nawet uwagi. Pani stojąca w kolejce za mną, bierze
leżącego przy kasie „lubisia” odwija z papierka, wręcza mojemu zdziwionemu
dziecku, które zaniemówiło, bo zaczęło pochłaniać, a mi wręcza papierek i mówi:
„widzi pani, już nie krzyczy” O_O
Ja też zaniemówiłam…..
TO NIE JEST KRAJ DLA MAŁYCH LUDZI!
*cytaty pochodzą z ww książki A. Graff
*cytaty pochodzą z ww książki A. Graff
poniedziałek, 20 października 2014
Wrócił
Na szczęście te kilka trudnych dni mamy już za sobą. Mój synek powrócił.
Wrócił jego uśmiech, radość, zabawa, buziaki, tulasy....aż chciało się być z nim sam na sam i mieć tylko dla siebie.
Przewrotne życie. Jeszcze kilka dni temu odechciewało mi się macierzyństwa.
Dzisiaj pragnę więcej :)
czwartek, 16 października 2014
High Need Babies
Parę dni temu, jak znalazł, spotkałam się z
nowym pojęciem: High Need Babie. czytając ten artykuł, nareszcie
zrozumiałam i wszystko stało się dla mnie jasne.
nasze wspólne początki były trudne, ba.....,
trudne to mało powiedziane. chwilami moja frustracja osiągała punkt krytyczny i
byłam w stanie niemal poddać się jakiemuś samookaleczeniu, na szczęście
kończyło się tylko na biciu głową w ścianę.
jeszcze w szpitalu wydawało się, że nasze
dziecko będzie ciągle cudownie spało, jadło, spało, jadło, och idylla, która
okazała się nierealna i nieosiągalną, „sielankowa wizja rodzicielstwa bardzo
szybko traci rację bytu”. Kilka dni po powrocie do domu nasze dziecko po prostu
nagle zaczęło krzyczeć, nie mięliśmy pojęcia co się z nim dzieje. udaliśmy się
do lekarza, jednego, drugiego, no cóż dziecko tak ma. dni mijały a nasze
dziecko ciągle płakało, spało tylko w ramionach, modliliśmy się o jego sen, bo
zdarzało się, że nie spał cały dzień, próba odłożenia śpiącego Kostka graniczyła
z cudem. Chusty i nosidełka dawały krótkotrwały efekt, wózek, czy fotelik
samochodowy w ogóle się nie sprawdzały. na szczęście ten stan nie utrzymywał
się długo, bo ok. 2 miesiące, jednak Kostek do dzisiaj lubi sobie pojęczeć, bo
tak! i absorbuje mnóstwo naszej uwagi.
Ostatnie kilka dni to dla naszej rodziny kolejna szkoła
życia. Pytam samą siebie co się stało z moim dzieckiem? Gdzie jest mój syn? I
kim jest to dziecko, które prawie w ogóle się nie uśmiecha, ciągle płacze,
jęczy, nie wie czego chce. Chce na ręce i odpycha się, chce jeść i rzuca łyżką,
chce spać, ale nie chce się położyć, chce się bawić, ale jednak nie chce…..
HNB – „ dzieci, które potrzebują więcej. Wyjątkowe dzieci,
które poprzez swoje zachowania mówią nam o swoich wyjątkowych potrzebach.
Dzieci, które przed swoimi rodzicami stawiają wysokie wymagania co do jakości
sprawowanej opieki”. Te wysokie potrzeby „ są wynikiem specyficznego
temperamentu, czyli budowy oraz sposobu funkcjonowania układu nerwowego”.
Cytaty pochodzą
z artykułu link powyżej.
High-need
baby z upływem lat zmienia się w high-need child (wymagające dziecko), a
następnie w high-need adult (wymagający dorosły). Każdy z tych etapów można
opisać pewnymi charakterystycznymi cechami.
high-need baby
|
high-need child
|
high-need adult
|
intensywne reakcje, niezwykle przejmujący, trudny do
ukojenia płacz, wrażliwe, niezadowolone, wymagające, wyczerpujące,
nieustępliwe.
|
nieustępliwe, wyczerpujące, wymagające, uparte,
drażliwe, o silnej woli, energiczne, ruchliwe, niecierpliwe, odważne, ciekawe
świata, podejmujące wyzwania.
|
dominujący, dążący do celu, zawzięty, rezolutny,
pełny entuzjazmu, empatyczny, zaradny, towarzyski, posiadający pasje.
|
No cóż, wydaje się, że pewne cechy charakteru oceniane jako
negatywne u małych dzieci, u dorosłych wydają się być już raczej pozytywne.
Jestem więc dobrej myśli i próbuję budować dobrą relację z moim synem w
przepełnionej cierpliwością atmosferze.
poniedziałek, 13 października 2014
czwartek, 9 października 2014
a dzisiaj poszłam do kina
ten moment kiedy wracasz późnym wieczorem, stajesz w drzwiach sypialni i widzisz ich, swoich dwóch śpiących łobuzów. jak to możliwe, że nie było cię tylko chwilę a już tak się za nimi stęskniłaś?
wyszłaś do kina z koleżanką, ale cały czas myślałaś o nich i o tym jak mija im czas bez ciebie....
ten moment kiedy na paluszkach kładziesz się obok nich na łóżku, bezszelestnie, jak cień, a ten mały nie otwierając nawet oczu, przez sen włazi na ciebie, wzdycha i spokojnie śpi dalej. skąd on wiedział że już tu jesteś?
i zasypiasz w jego małych ramionach, głaskana jego oddechem.
i wtedy już wiesz, że nigdy nie pokochasz nikogo bardziej niż jego.....
i wtedy już wiesz po co żyjesz....
wyszłaś do kina z koleżanką, ale cały czas myślałaś o nich i o tym jak mija im czas bez ciebie....
ten moment kiedy na paluszkach kładziesz się obok nich na łóżku, bezszelestnie, jak cień, a ten mały nie otwierając nawet oczu, przez sen włazi na ciebie, wzdycha i spokojnie śpi dalej. skąd on wiedział że już tu jesteś?
i zasypiasz w jego małych ramionach, głaskana jego oddechem.
i wtedy już wiesz, że nigdy nie pokochasz nikogo bardziej niż jego.....
i wtedy już wiesz po co żyjesz....
Kostka ogólnie śpi sam w swoim łóżeczku przez całą noc, ale bywają dni, że kładąc się spać bierzemy go ze sobą do łóżka, bo nie możemy wytrzymać bez niego. całą noc się przytulamy, wąchamy jego stopy, dostajemy kopniaki, śpimy po kątach - Kochamy to! :)
iwulka
środa, 8 października 2014
żłobek kształci. żłobek radzi. żłobek nigdy Cię nie zdradzi.
Czyli o tym, czego w ciągu miesiąca nauczył się mój syn w żłobku i jego pierwsze prace plastyczne.
minęło niespełna 30 dni odkąd Kostek zaczął uczęszczać do żłobka i dziś już wiem, że to była słuszna decyzja. pierwsze tygodnie okraszone były łzami, krzykiem, przepełnione smutkiem i bólem nas obojga. ten stan powoli mija. codziennie w żłobkowych progach wita mnie uśmiech.
Kostek perfekcyjnie opanował sztukę tańca nowoczesnego skrzyżowaną z hip hop i rnb. przestępuje z nóżki na nóżkę, jednocześnie uginając kolanka, kręcąc się w kółko i machając rączką. rąsia wykonuje kuliste ruchy, jakby wkręcała żaróweczkę. oczywiście jego twarz wyraża przy tym wszystkie emocje. potrafi wykonać ww. taniec na zawołanie, bez podkładu muzycznego.
dodatkowo sam szoruje zęby, sam je łyżeczką, wróć, próbuje trafiać łyżeczką do buzi, jednak częściej zawartość łyżeczki trafia najpierw do rąsi a później do buzi. rąsia wędruje po wszystkim, co znajduje się w jej zasięgu i tak podłoga, stolik, konik bujany, motorek, kanapa, poduszki, kocyk, że o ubraniach już nie wspomnę jest w jedzonku.
ale.....
przedstawiam pierwszą, skromną galerię prac plastycznych mojego syna :)
iwulka
wtorek, 7 października 2014
poniedziałek, 6 października 2014
piętnastka
spóźnione, szybkie podsumowanie 15 miesiąca
biega, nie chodzi - biega,
tańczy jak zawodowiec,
mało mówi, mama, tata, papa, mniam mniam, bruuuuum,
ma 16 zębów, brakuje tylko "5"
przybija "piątkę" "żółwika", wita się podając rękę.
mam wrażenie, że rozumie wszystko co się do niego mówi
jest bardzo samodzielny, sam je, próbuje się ubierać, przynosi buciki do założenia, wie gdzie są jego ubranka, samodzielnie dokonuje wyborów
mierzy 86 cm i waży 12 kg.
uwielbia czytać książeczki, pokazuje paluszkiem
maluje, rysuje, lepi z ciastoliny
przesiadł się do dużego fotelika samochodowego i uwielbia jeździć na wycieczki
ma jedną drzemkę w żłobku, śpi od 19.30 do 06.30, nie budzi się w nocy :D
czwartek, 2 października 2014
zawód matka
Nie wiem, jak to się dzieje, ale od kiedy chodzę do pracy, odbieram dziecko ze żłobka, pędzę na zakupy, robię w pośpiechu obiad, łapię chwile zabawy z kostkiem, sprzątam, piorę, składam, układam, to i tak jestem mniej zmęczona niż wtedy, kiedy spędzam cały dzień tylko z dzieckiem w domu. Okazało się, że praca to dla mnie swego rodzaju higiena psychiczna.
Codziennie mogę sobie porozmawiać z ludźmi, którzy nie są moim mężem i nie robią bąbli ze śliny. Oczywiście ja w pracy nie odpoczywam, czasami mam tyle pracy, że nie mam czasu nawet zjeść, ale jest to innego rodzaju zmęczenie.
Opuszczając mury biura odcinam się całkowicie od tego, co w słuchawce, na e mailu i w notatniku. Tego wszystkiego nie ma do 8:00 dnia następnego. Wyłączam komputer, zamykam za sobą drzwi i pędzę do żłobka stęskniona za moim syneczkiem.
A tam czeka na mnie najpiękniejszy i najszczerszy uśmiech na świecie.
Moje dziecko, które na mój widok piszczy i wyraźnie czuje ulgę.
Do końca dnia mam wyrzuty sumienia, że tyle czasu mnie przy nim nie było i staram się zaspokajać wszystkie jego potrzeby. Jeśli on chce leżeć i przytulać się do mnie, albo po prostu chce żebym patrzyła jak się bawi, to robię to, bo przecież obiad nie zając, nie ucieknie.
Relacje pomiędzy nami znacznie się poprawiły. Pozwolę sobie stwierdzić, że zaczęliśmy bardziej szanować nasz wspólny czas i nawet, kiedy moja synka woli przez 15 minut stać w miejscu i wrzeszczeć roniąc rzewne łzy, bo tak!, to cierpliwie czekam patrząc w te mokre oczęta aż mu się znudzi.
Jako doświadczona mama mogę już śmiało to powiedzieć: bycie mamą to najcięższa praca na świecie.
Praca na której Ci zależy,
Praca na której Ci zależy,
Praca, która zaowocuje dopiero za kilka lat,
Praca, w której nie dostaniesz urlopu, zwolnienia ani okolicznościowego.
Zapomnij o premiach, wyjazdach integracyjnych i darmowej kawie.
W zamian tyrasz po godzinach za friko, robisz na 3 zmiany, w niedzielę i święta.
Twój szef może Cię kopnąć, obrzygać, ugryźć, a ty i tak będziesz nosić go na rękach...
Po całym dniu z moim dzieckiem mam ochotę o 20:00 nie doczekując nawet "Na Wspólnej" paść na pysk i nie wstawać do rana, nie do wytłumaczenia....
przyjęłabyś taką pracę?
a oto mój szef ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)