poniedziałek, 15 grudnia 2014

u nas już jest ....

A co tam... już to zrobiliśmy. Nasza mała i sztuczna z prostego powodu, już przed świętami wyjeżdżamy do rodziny i wracamy dopiero po Nowym Roku, albo jeszcze później i szkoda, żeby żywa i pachnąca samotnie stała tyle czasu...:-( 
za to u dziadków zawsze jest duża i świeża i kolorowa :-) 
Kostek do świątecznych ozdób choinkowych dorzucił swoje i powiesił ładowarkę do telefonu :-/ pięknie to wygląda.

czwartek, 11 grudnia 2014

My blue ....


Nasze powroty ze żłobka bywają bardzo męczące, trzeba liznąć trochę przyrody,
 

poskakać z krawężników,
 

 pouciekać mamie,
 

posprzątać śmieci, 
 

zrobić zakupy,
 

 a to wszystko tak męczy, że tuż pod domem trzeba przyciąć komara z Preclem w ręku ;)

środa, 10 grudnia 2014

żłobek kształci. żłobek radzi. żłobek nigdy Cię nie zdradzi vol. 2

Pomijając śpiewy, tańce, nabytą odwagę i rozumowanie, przedstawię przykłady, kiedy mój syn stał się bohaterem w swoim własnym domu :)

1. Otóż nasz król bałaganu i podartych gazet nadal największą przyjemność czerpie ze zwykłego robienia bałaganu, czasami wystarczy mu kilka minut, aby skrzętnie poukładane przeze mnie zabawki stworzyły artystyczny nieład obejmujący pół mieszkania.

Kiedyś z bezsilności zapytałam:
 - Kostek, a czy ty potrafisz sprzątać?
spojrzał na mnie, pomyślał i powiedział:
 - Taaaa...
 - tak? no to sprzątaj.
a on wziął i zaczął sprzątać....

przysięgam, nigdy nie uczyłam go sprzątać i nawet nie używałam chyba w sumie przy nim tego słowa, więc O_O

a co najlepsze, po włożeniu kilku zabawek do szuflady, pobiegł po buty i domagał się spaceru...było dla mnie jasne, że w żłobku, przed wyjściem na spacer sprzątają zabawki :]

2. Totalny hit, dzisiaj rano, zapytałam syna, czy zmienimy pieluszkę i czy zrobił kupkę? a on zaprowadził mnie do łazienki, wskazał na nocnik i powiedział:
 - tu.
 - chcesz zrobić tutaj kupkę? chcesz usiąść na nocnik?
 - Taaaa

no i hops, usiadł i zrobił O_O!!!

oklaski i kurtyna
dziękuję ..... 

wtorek, 9 grudnia 2014

Zimowa gardero...


Z tą jego zimową garderobą, to poszło bardzo sprawnie, gdyż kurtkę i buty sprezentowała nam jedna bardzo kochana ciocia :*
Jestem bardzo zadowolona z takich prezentów, myślę, że sama nie wybrałabym  lepiej.

 

buty Ecco 


czapa - jedna z wielu, ale ta najbardziej zimowa - Next z SH



rękawiczki - Rekiny z SH


nie cierpiąc rajstop, wybieram legginsy i kalesonki, te z Next


na śniegi spodnie w komplecie do kurtki - Zara
 

kurtki chyba nie muszę przedstawiać - Zara

 

wtorek, 2 grudnia 2014

sanki - bardzo prosty zakup......


Pomyślałam sobie, że może kupię młodemu sanki, jak spadnie śnieg, to będzie zabawa i zaczęłam sobie oglądać i co?.....
Jeszcze całkiem niedawno sanki były po prostu drewniane a płozy metalowe. Na takich sankach można było zjeżdżać z górki i jeździć po płaskim terenie. Ja miałam takie zwykłe:



Pamiętam, że takie z oparciem to już był „wypas”:




Dzisiaj mamy cały wachlarz różnego rodzaju sanek, sanki dzielą się na:
  • do ciągnięcia po ubitym śniegu
  • do zjeżdżania
  • uniwersalne

Warto wiedzieć, jakie cechy posiada każdy rodzaj. Dzięki temu podobno łatwiej wybrać model, który spełni oczekiwania i sprawi radość dziecku.

Sanki do ciągnięcia po śniegu - powinny mieć spłaszczone płozy o szerokości 2-3 cm, aby się nie wywracać. Na płozach powinno znajdować się podparcie dla nóg, aby jazda była wygodniejsza i aby uniknąć przypadkowego hamowania nogami. Przydatne jest też oparcie w tylnej części. Sanki do ciągnięcia powinny posiadać sznurek, lub drążek do pchania. Najlepsze i najpopularniejsze sanki do ciągnięcia po śniegu to modele klasyczne – drewniane.

 

Sanki do zjeżdżania z górki -  to w większości modele plastikowe albo drewniane z metalowymi płozami, powinny być bezpieczne i zapewniać szybką jazdę. Płozy sanek do zjeżdżania powinny przypominać rurki i tworzyć z przodu coś w rodzaju baranich rogów, aby się nie wywracały. Konstrukcja sanek powinna być lekka, ale solidna i wytrzymała , gdyż jest narażona na wiele kolizji. Podparcie pod nogi jest tutaj konieczne.
Coraz popularniejszymi sankami zjazdowymi są tak zwane ślizgacze, czyli plastikowe sanki, które nie posiadają płóz. Ślizgacze mają dobry ślizg, ale nie nadają się do jazdy po płaskim terenie.
Sanki uniwersalne - nadają się zarówno do zjeżdżania, jak i ciągnięcia po śniegu, płozy powinny być zakończone baranimi rogami, płaskie, ale nie za szerokie (do 3 cm). Sanki uniwersalne powinny być lekkie (dzięki temu łatwiej wnosić je pod górkę). Sznurek lub drążek, który można odczepić lub odwiązać.

Nartosanki to sanki uniwersalne, które posiadają dwie lub trzy płozy w kształcie nart, można zjeżdżać z górki i jeździć po płaskim, ubitym śniegu. Takie sanki są stabilne i mają dobry ślizg.

Sanki niestandardowe - powinny być solidnie wykonane, bezpieczne i dopasowane do wieku użytkownika, funkcjonalne i estetyczne.


Niektóre sanki posiadają kierownicę, lub rączki mocowane po bokach, umożliwią one dziecku manewrowanie sankami i skręcanie. Inne modele są wyposażone w ręczny hamulec-dźwignię. Dzięki hamulcowi dziecko może zatrzymać sanki wtedy, kiedy chce.
 
Dobrze też zwrócić uwagę na materiał, z którego są wykonane, jeśli kupujesz sanki drewniane, zwróć uwagę na rodzaj drewna, z jakiego są wykonane. Najbardziej wytrzymałe będą sanki z drewna bukowego i dębowego, a najmniej wytrzymałe z drewna sosnowego.
Jeśli sanki są wykonane z drewna litego, są dobrej jakości i wytrzymałe. Drewno powinno być obowiązkowo lakierowane. Dzięki temu będzie odporne na niską temperaturę i uszkodzenia mechaniczne. Lakier powinien być wodoodporny.
Jeśli kupujemy sanki plastikowe, zwróćmy uwagę na jakość plastiku. Masa plastyczna oznaczona jako HDPE to plastik o wysokiej gęstości, a więc dobrej jakości. MDPE to oznaczenie dla plastiku o średniej gęstości, a LDPE niskiej. Niestety, nie wszyscy producenci podają jakość plastiku, z którego wykonane są sanki. Najlepszym rozwiązaniem jest kupno sanek wykonanych z jednego kawałka plastiku.
  
Sanki mogą być wyposażone w dodatkowe zabezpieczenia, dzięki którym jazda staje się bezpieczniejsza, np. niektóre modele posiadają pasy bezpieczeństwa.
Sanki powinny być dopasowane nie tylko do miejsca, w jakim będą używane, ale też do użytkownika – jego wieku i wzrostu i wagi.
Podstawowymi parametrami, na które powinniśmy zwrócić uwagę wybierając sanki, to maksymalne obciążenie, oraz długość i szerokość sanek.

Tak więc do wyboru do koloru :) i wyjątkowe sanki Porsche, raczej dla dorosłych, a ja raczej pozostanę, przy zwykłych drewnianych.



źródło




źródło

źródło






poniedziałek, 1 grudnia 2014

Zdjęcia...


 Oto powód, dlaczego ostatnio tak mało zdjęć na blogu i Instagramie. Otóż pogoda swoją drogą, bo jak młody wychodzi ze żłobka, to jest już prawie ciemno, a możliwość zrobienia zdjęcia swoją drogą. Najczęściej udaje mi się złapać tyłek, lub plecy, ale tak rzadko nie są rozmazane :/
  

piątek, 28 listopada 2014

Kochany Święty Mikołaju.....

Kochany Święty Mikołaju, ponieważ mój syn nie potrafi jeszcze pisać, ba, on nawet jeszcze mówić nie potrafi,
to decyzje prezentowe podejmuję JA!
jego gust upominkowy również kreuję JA!
lubi to, co lubię JA! :)
i czerpię z tego ile się da, bo wiem, że już niedługo zaleje mnie fala obrzydliwych zabawek typu "śmieciaki", których nigdy bym sama nie kupiła, ale które zapewne będą największym marzeniem mojego syna :/


Jednak dopóki władza jest w moich rękach, to:


Kochany Święty, oto Nasza [czyt. moja ;) ] lista życzeń:




1. tu 2. tu 3. tu 4. tu


5, 6 np: tu



książki tu




czwartek, 27 listopada 2014

body nad bodami

Nie wiem, jak to się stało, ale nawet się nie obejrzałam, a mój syn od roku chodzi w tym samym body.
Zlitowałam się i zapakowałam wysłużony ciuch dla następnych, bo aż głupio mi się zrobiło :/
To wąsiaste body z Kappahl było z nami przez 12 miesięcy.
Od luźnego body o przydługich i podwiniętych rękawach, po obcisłe z rękawem 3/4 :)
Jednak wciąż się dopinało i nie opinało.
Oczywiście biorę pod uwagę również szczegół taki, że w praniu się rozeszło, ale mimo wszystko...
Szacun!

środa, 26 listopada 2014

jak wychować syna?

 
Jak wychować mężczyznę idealnego? Hmmm, no właśnie bardzo mnie to ciekawi, bo właściwie jaki jest dzisiaj mężczyzna idealny? Silny, a jednocześnie wrażliwy, prowadzący dom, chociaż to jednocześnie uznawane jest za słabość, musi robić karierę i mieć świetny kontakt z dziećmi, wysportowany a jednocześnie z bogatym wnętrzem, zadbany, ale nie za bardzo, no to właściwie jaki?

Szczerze przyznaję,  że nasi dziadowie mieli lżej, dzisiaj Ci biedni mężczyźni muszą się dwoić i troić a i tak zawsze jest źle.

W mediach dzisiaj spory rozrzut, od Mateusza Maga z Top Model po Ekskluzywnego Menela o wyglądzie drwala.
Najlepszym przykładem do naśladowania oczywiście jest tata, więc to tata musi dawać dobry przykład, ale w większości przecież to mamy spędzają czas z dziećmi i to one głównie wychowują, kształtują. I to właśnie one zostaną ocenione w przyszłości przez swoje synowe, to właśnie przyszłe  wybranki naszych małych synków ocenią naszą wieloletnią, ciężką pracę. Tak, tak drogie mamy, my przewijamy, przytulamy, całujemy, myjemy karmimy, denerwujemy się i odwalamy całą brudną robotę, a potem przyjdzie taka na gotowe i spije śmietankę. Nasza w tym głowa, aby ta śmietanka jednak jej smakowała i była słodka a nie kwaśna. Jestem dobrej myśli, bo moja śmietanka jest całkiem słodka i teściowa też :)



wtorek, 25 listopada 2014

po przerwie

Witajcie po długiej przerwie :)


Przerwa ta była spowodowana chorobą Kostka i moim nazwijmy to delikatnie "niedomaganiem" :/
Spędziliśmy wspólnie w zaciszu domowym prawie trzy tygodnie wracając do zdrowia. Na zmianę ja pielęgnowałam Kostka i on mnie.
Kiedy zasypiałam na kanapie obserwując go jak przez mgłę i próbując czuwać, podchodził do mnie co jakiś czas, całował i robił cacy cacy :) w dodatku był przez ten okres nieziemsko grzeczny, raz nawet posprzątał ze stołu O_O.
Pełna obaw musiałam po długiej przerwie posłać go do żłobka. Mój syn stłumił moje wszelkie obawy, gdyż z relacji cioć i miny Kostka wynikało, że bardzo stęsknił się za kolegami, których na przywitanie gorąco wyściskał, oraz zabawkami, które przynosił i pokazywał dumnie, kiedy go odbierałam. Nie płakał, nie pytał o mnie, wręcz przeciwnie cały dzień uśmiech nie schodził mu z twarzy, tańczył i śpiewał.
W domu atmosfera również uległa zmianie i poprawie, ponieważ Kostek potrafi zająć się sobą przez.....cały dzień? tak, niemal przez cały dzień i uwaga! już dawno nie słyszałam, żeby chodził i jęczał, bo tak....
przez tę chorobę wydoroślał i chyba zaczął doceniać życie ;)



niedziela, 26 października 2014

To nie jest kraj dla małych ludzi



Tytuł posta, to cytat z „Matki Feministki” Agnieszki Graff, mam chyba wszystkie jej książki, bo kobieta bardzo pomogła mi w pisaniu pracy magisterskiej, ale nie o tym. Już jakiś czas temu poddałam się lekturze tej pozycji. Musiałam trochę to wszystko przetrawić, bo moja wielka feministka Agnieszka, jako matka z feminizmem zaczęła mieć na pieńku. Czy Matka może pozostać feministką? Okazuje się, że w Polsce może to być trudne a nawet nierealne.

Polska to dziwny kraj, pełen sprzeczności, abstrakcji, zaprzeczający często sam sobie i swojej polityce. No bo kraj, w którym społeczeństwo traktuje status matki jako wyjątkowy i szczególny, deklaruje szacunek dla instytucji rodziny i macierzyństwa, „walczy” o zwiększenie przyrostu naturalnego, a jednocześnie zachęca do indywidualistycznego podejścia do jednostki, jako do odrębnego samodzielnego, samowystarczalnego bytu odpowiedzialnego tylko za siebie. 
„Te byty mają zarabiać kasę, płacić podatki, odkładać a emerytury, oczywiście każdy na swoją. Im bardziej odrębnie i autonomicznie tym lepiej.” W efekcie matki czują wewnętrzne rozdarcie, poczucie winy, bezradność wobec stawianych im sprzecznych wymagań i oczekiwań społeczeństwa. Czują, że  powinny być opiekuńcze, poświęcić się dziecku, karmić je jak najdłużej piersią, jednocześnie pracując na pełen etat, rozwijać się i mieć swoje pasje. Powinny być jednocześnie samowystarczalne i niezależne. Dobrze, że mężowie coraz częściej zaczynają dostrzegać ogrom pracy związanej z utrzymaniem domu w względnej czystości, przy jednoczesnym gotowaniu i opiekowaniu się dzieckiem. Zaczynają Nam pomagać i co za tym idzie doceniać.


Według przeprowadzonych badań, mamy najgorszy w europie system świadczeń socjalnych dla rodziców. Pracodawcy nagminnie i powszechnie, mimo, że prawo tego zabrania – zwalniają z pracy kobiety wracające z urlopów macierzyńskich i wychowawczych, chociaż udowodniono, że matki pracują wydajniej i intensywniej niż kobiety bezdzietne.
Polska superwomem, pragnie po porodzie jak najszybciej wracić do pracy , by nie narazić pracodawcy na straty, a potem skutecznie łączy obie role. Pomimo permanentnego braku miejsc w przedszkolach, o żłobkach nie wspominając. Pomimo, braku pomocy ze strony babć, które w wyniku wydłużenia wieku emerytalnego siedzą teraz w pracy i ciułają na własną, godną emeryturę. To wszystkie problemy z którymi borykają się matki nie znajdują żadnego odzwierciedlenia w debacie publicznej i politycznej.
Przedmiotowe i infantylne traktowanie kobiet z dziećmi przez lekarzy i skandaliczne warunki w szpitalach, każą nam inwestować w prywatne ubezpieczenia, one wraz z prywatnym żłobkiem, czy przedszkolem pochłaniają często połowę pensji pracującej mamy.

„Bezwstydna pogarda dla matek, wpisana w krajobraz polskich miast, czyli całkowity brak wózkowej infrastruktury.” To codzienne doświadczenia polskiej matki, która pokonuje z dzieckiem i wózkiem na plecach niezliczone schody, lub próbuje załatwić jakąś sprawę w Urzędzie. Pierwszeństwo dla kobiet z dziećmi w kolejkach to marzenie.

Czasem zakupy w osiedlowym sklepie graniczą z moimi umiejętnościami i ocierają się o granice śmieszności. Np. takie oto połączenie:




Pytam się ochroniarza, jak mam wejść z wózkiem? a on, że dziecko musi schylić głowę. No jasne, najpierw musi schylić głowę, potem ja muszę cały wózek pochylić do tyłu, bo budka się nie zmieści, jednocześnie przechodząc przez kołowrotek, lub za wózkiem na kolanach….ekwilibrystyka! a co ja? Z cyrku jestem?

 No i moja ulubiona historiaJ: stoję w sklepie w kolejce do kasy, młody już zniecierpliwiony zaczyna marudzić i popiskiwać, ja zerkam a zakupy i myślę, czy o czymś nie zapomniałam, młody zaczyna piszczeć, ja jestem przyzwyczajona, więc nie zwracam nawet uwagi.  Pani stojąca w kolejce za mną, bierze leżącego przy kasie „lubisia” odwija z papierka, wręcza mojemu zdziwionemu dziecku, które zaniemówiło, bo zaczęło pochłaniać, a mi wręcza papierek i mówi: „widzi pani, już nie krzyczy” O_O

Ja też zaniemówiłam…..

TO NIE JEST KRAJ DLA MAŁYCH LUDZI!


*cytaty pochodzą z ww książki  A. Graff 

poniedziałek, 20 października 2014

Wrócił

Na szczęście te kilka trudnych dni mamy już za sobą. Mój synek powrócił.
Wrócił jego uśmiech, radość, zabawa, buziaki, tulasy....aż chciało się być z nim sam na sam i mieć tylko dla siebie.
Przewrotne życie. Jeszcze kilka dni temu odechciewało mi się macierzyństwa.
Dzisiaj pragnę więcej :)

czwartek, 16 października 2014

High Need Babies



Parę dni temu, jak znalazł, spotkałam się z nowym pojęciem: High Need Babie. czytając ten artykuł, nareszcie zrozumiałam i wszystko stało się dla mnie jasne.


nasze wspólne początki były trudne, ba....., trudne to mało powiedziane. chwilami moja frustracja osiągała punkt krytyczny i byłam w stanie niemal poddać się jakiemuś samookaleczeniu, na szczęście kończyło się tylko na biciu głową w ścianę.


jeszcze w szpitalu wydawało się, że nasze dziecko będzie ciągle cudownie spało, jadło, spało, jadło, och idylla, która okazała się nierealna i nieosiągalną, „sielankowa wizja rodzicielstwa bardzo szybko traci rację bytu”. Kilka dni po powrocie do domu nasze dziecko po prostu nagle zaczęło krzyczeć, nie mięliśmy pojęcia co się z nim dzieje. udaliśmy się do lekarza, jednego, drugiego, no cóż dziecko tak ma. dni mijały a nasze dziecko ciągle płakało, spało tylko w ramionach, modliliśmy się o jego sen, bo zdarzało się, że nie spał cały dzień, próba odłożenia śpiącego Kostka graniczyła z cudem. Chusty i nosidełka dawały krótkotrwały efekt, wózek, czy fotelik samochodowy w ogóle się nie sprawdzały. na szczęście ten stan nie utrzymywał się długo, bo ok. 2 miesiące, jednak Kostek do dzisiaj lubi sobie pojęczeć, bo tak! i absorbuje mnóstwo naszej uwagi.



 Ostatnie kilka dni to dla naszej rodziny kolejna szkoła życia. Pytam samą siebie co się stało z moim dzieckiem? Gdzie jest mój syn? I kim jest to dziecko, które prawie w ogóle się nie uśmiecha, ciągle płacze, jęczy, nie wie czego chce. Chce na ręce i odpycha się, chce jeść i rzuca łyżką, chce spać, ale nie chce się położyć, chce się bawić, ale jednak nie chce…..


 HNB – „ dzieci, które potrzebują więcej. Wyjątkowe dzieci, które poprzez swoje zachowania mówią nam o swoich wyjątkowych potrzebach. Dzieci, które przed swoimi rodzicami stawiają wysokie wymagania co do jakości sprawowanej opieki”. Te wysokie potrzeby „ są wynikiem specyficznego temperamentu, czyli budowy oraz sposobu funkcjonowania układu nerwowego”.
Cytaty pochodzą z artykułu link powyżej.

High-need baby z upływem lat zmienia się w high-need child (wymagające dziecko), a następnie w high-need adult (wymagający dorosły). Każdy z tych etapów można opisać pewnymi charakterystycznymi cechami.





high-need baby
high-need child
high-need adult
intensywne reakcje, niezwykle przejmujący, trudny do ukojenia płacz, wrażliwe, niezadowolone, wymagające, wyczerpujące, nieustępliwe.
nieustępliwe, wyczerpujące, wymagające, uparte, drażliwe, o silnej woli, energiczne, ruchliwe, niecierpliwe, odważne, ciekawe świata, podejmujące wyzwania.
dominujący, dążący do celu, zawzięty, rezolutny, pełny entuzjazmu, empatyczny, zaradny, towarzyski, posiadający pasje.






 No cóż, wydaje się, że pewne cechy charakteru oceniane jako negatywne u małych dzieci, u dorosłych wydają się być już raczej pozytywne. Jestem więc dobrej myśli i próbuję budować dobrą relację z moim synem w przepełnionej cierpliwością atmosferze.





źródło Internet