Tytuł posta, to cytat z „Matki Feministki” Agnieszki
Graff, mam chyba wszystkie jej książki, bo kobieta bardzo pomogła mi w pisaniu
pracy magisterskiej, ale nie o tym. Już jakiś czas temu poddałam się lekturze
tej pozycji. Musiałam trochę to wszystko przetrawić, bo moja wielka feministka
Agnieszka, jako matka z feminizmem zaczęła mieć na pieńku. Czy Matka może
pozostać feministką? Okazuje się, że w Polsce może to być trudne a nawet
nierealne.
Polska to dziwny kraj, pełen sprzeczności, abstrakcji, zaprzeczający
często sam sobie i swojej polityce. No bo kraj, w którym społeczeństwo traktuje
status matki jako wyjątkowy i szczególny, deklaruje szacunek dla instytucji
rodziny i macierzyństwa, „walczy” o zwiększenie przyrostu naturalnego,
a jednocześnie zachęca do indywidualistycznego podejścia do jednostki, jako do
odrębnego samodzielnego, samowystarczalnego bytu odpowiedzialnego tylko za siebie.
„Te byty mają zarabiać kasę, płacić podatki, odkładać a emerytury, oczywiście
każdy na swoją. Im bardziej odrębnie i autonomicznie tym lepiej.” W efekcie
matki czują wewnętrzne rozdarcie, poczucie winy, bezradność wobec stawianych im
sprzecznych wymagań i oczekiwań społeczeństwa. Czują, że powinny być opiekuńcze,
poświęcić się dziecku, karmić je jak najdłużej piersią, jednocześnie pracując na pełen etat,
rozwijać się i mieć swoje pasje. Powinny być jednocześnie samowystarczalne i
niezależne. Dobrze, że mężowie coraz częściej zaczynają dostrzegać ogrom pracy
związanej z utrzymaniem domu w względnej czystości, przy jednoczesnym gotowaniu
i opiekowaniu się dzieckiem. Zaczynają Nam pomagać i co za tym idzie doceniać.
Według przeprowadzonych badań, mamy najgorszy w europie
system świadczeń socjalnych dla rodziców. Pracodawcy nagminnie i powszechnie,
mimo, że prawo tego zabrania – zwalniają z pracy kobiety wracające z urlopów
macierzyńskich i wychowawczych, chociaż udowodniono, że matki pracują wydajniej
i intensywniej niż kobiety bezdzietne.
Polska superwomem, pragnie po porodzie jak najszybciej wracić do
pracy , by nie narazić pracodawcy na straty, a potem skutecznie łączy obie
role. Pomimo permanentnego braku miejsc w przedszkolach, o żłobkach nie
wspominając. Pomimo, braku pomocy ze strony babć, które w wyniku wydłużenia
wieku emerytalnego siedzą teraz w pracy i ciułają na własną, godną emeryturę. To
wszystkie problemy z którymi borykają się matki nie znajdują żadnego
odzwierciedlenia w debacie publicznej i politycznej.
Przedmiotowe i infantylne traktowanie kobiet z dziećmi przez
lekarzy i skandaliczne warunki w szpitalach, każą nam inwestować w prywatne
ubezpieczenia, one wraz z prywatnym żłobkiem, czy przedszkolem pochłaniają
często połowę pensji pracującej mamy.
„Bezwstydna pogarda dla matek, wpisana w krajobraz polskich
miast, czyli całkowity brak wózkowej infrastruktury.” To codzienne
doświadczenia polskiej matki, która pokonuje z dzieckiem i wózkiem
na plecach niezliczone schody, lub próbuje załatwić jakąś sprawę w Urzędzie.
Pierwszeństwo dla kobiet z dziećmi w kolejkach to marzenie.
Czasem zakupy w osiedlowym sklepie graniczą z moimi
umiejętnościami i ocierają się o granice śmieszności. Np. takie oto połączenie:
Pytam się ochroniarza, jak mam wejść z wózkiem? a on, że
dziecko musi schylić głowę. No jasne, najpierw musi schylić głowę, potem ja muszę
cały wózek pochylić do tyłu, bo budka się nie zmieści, jednocześnie przechodząc
przez kołowrotek, lub za wózkiem na kolanach….ekwilibrystyka! a co ja? Z cyrku
jestem?
No i moja ulubiona historiaJ: stoję w sklepie w
kolejce do kasy, młody już zniecierpliwiony zaczyna marudzić i popiskiwać, ja
zerkam a zakupy i myślę, czy o czymś nie zapomniałam, młody zaczyna piszczeć,
ja jestem przyzwyczajona, więc nie zwracam nawet uwagi. Pani stojąca w kolejce za mną, bierze
leżącego przy kasie „lubisia” odwija z papierka, wręcza mojemu zdziwionemu
dziecku, które zaniemówiło, bo zaczęło pochłaniać, a mi wręcza papierek i mówi:
„widzi pani, już nie krzyczy” O_O
Ja też zaniemówiłam…..
TO NIE JEST KRAJ DLA MAŁYCH LUDZI!
*cytaty pochodzą z ww książki A. Graff