Jak ja nie cierpię zmian.
Tracę poczucie bezpieczeństwa i
stabilności.
Tracę grunt pod nogami.
Kiedy mój plan dnia musi zostać
przeorganizowany, jestem zmęczona i na nic nie mam czasu. Wszystko mi się
sypie….boli mnie głowa, brzuch, jestem rozbita i chce mi się płakać … tak, aż
tak.
Zamiast dostrzegać nowe
możliwości czuję strach.
Zajmuje mi dużo czasu poukładanie
wszystkiego od nowa do kupy.
Zbudowanie świata i czasu na
nowo.
Praca - dom – praca.
Czuję, że dzieciństwo moich
dzieci ucieka mi między palcami.
Staram się spędzać z nimi każdą
wolną chwilę, ale tych chwil tak niewiele.
Szybciej, szybciej… dawaj, dawaj…
Ciągle to do nich mówię, ciągle
gdzieś biegnę…
Moja droga do pracy:
Chłopcy jadą na hulajnogach a ja
biegnę za nimi, w przedszkolu zostawiamy Kostka i hulajnogi a ja z Guciem
biegnę na autobus, muszę pamiętać o kasku, bo tata odbiera go rowerem,
biegniemy do żłobka, potem biegnę na tramwaj, biegnę na metro, biegnę na
autobus, potem biegnę jeszcze 5 minut i już jestem, czas 1h :30 min.
Tak wiem, nikt nie mówił, że
będzie łatwo …
Taka Warszawa.
Dokąd biegniemy?
Czas - moje obliczenia są proste,
jeśli nie zdążę rano na autobus to wywoła to lawinę straconego czasu. Nie zdążę też na tramwaj i metro.
Będę później w pracy i będę musiała później wyjść. Nie zdążę wtedy na autobus
powrotny i będę musiała poczekać na następny, a to sprawi, że jak dojadę do
końca mojej trasy, to chłopcy nie będą już na mnie czekać na przystanku ani na
placu zabaw tylko w domu.
Podsumowując, zobaczę ich prawie
godzinę później.
Nasz wspólny czas, którego mamy
tak niewiele jeszcze się skurczy.
A mamy tyle książek do
przeczytania, zagadek do rozwiązania. Mieliśmy zbudować miasto z Lego i pobawić
się superbohaterami.
A ja zadaję sobie pytanie, kiedy?
Czas na kąpiel, wieczorne pogaduchy, szybka bajka i spać. Kostek zasypia momentalnie,
Gustaw walczy z popołudniową drzemką w żłobku i przewraca się z boku na bok.
Na suszarce cierpliwie czeka
garderoba do poskładania na półkach.
O prasowaniu zapomniałam kilka
lat temu.
Muszę jeszcze tylko wstawić nowe
pranie, ugotować obiad na jutro i rozwiesić wszystko na suszarce.
Chciałam coś poczytać, ale oczy i
głowa poszły spać.
Jest prawie północ, pozostało mi
6 h snu.
Do jutra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz